W połowie kwietnia świętowaliśmy Nowy Rok już po raz trzeci. Pierwszy oczywiście w Polsce, drugi w Wietnamie (w lutym), a trzeci przypadł właśnie na Tajlandię i zdecydowanie okazał się najciekawszą celebracją. Songkran, nazywany też czasami „Festiwalem Wody” to tradycyjny tajski Nowy Rok, każdego roku obchodzony w dniach 13-15 kwietnia. W rzeczywistości świętowanie trwa niemal tydzień. Jak to wygląda? Cały kraj, szczególnie duże miasta, zamienia się w jedno wodne pole bitwy.
Pierwsze skojarzenie dla Polaka to niewątpliwie nasz tradycyjny Śmigus Dyngus, tyle, że w Tajlandii polewanie wodą podczas Songkranu nabiera o wiele „gwałtowniejszego” wymiaru. A w zabawie biorą udział dosłownie wszyscy, bez wyjątku (no, może oprócz mnichów). Woda leje się nieustannie, rano, o świcie, wieczorem i w nocy. Turysta przebywający wówczas w Kraju Uśmiechu z pewnością nie wyjdzie z tej walki suchy. Świętowanie jest huczne i bardzo wesołe, a ulicami płynie rzeka wylanej wody. Jeśli ktoś na chodniku nie obleje Cię akurat przez chwilę, to i tak spodziewaj się ataku z samochodów, czy tuk-tuków.
Nawet autobusy miejskie to kiepska kryjówka, okna i drzwi są otwarte i wszyscy wyposażeni są w pistolety. Kiedy autobus zwalnia lub zatrzymuje się na przystanku, to sygnał, że zaraz ktoś wleje wiadro wody do środka. Pasażerowie mają jeszcze większy ubaw i umilają sobie jazdę, polewając ludzi przez otwarte okna. Wszędzie obecne są masowe, radosne obchody. Z każdego kąta ktoś czyha z wiadrem lub pistoletem na wodę. Dodatkowo wszyscy obsmarowani są pastą proszkową, w konsystencji trochę przypominającą rozwodnioną glinę, która łatwo się zmywa, dlatego też smarowanie się nawzajem i naprzemienne oblewanie wodą trwa nieustannie. Po prostu – szaleństwo!
Songkran pochodzi od sanskryckiego słowa „sankrānti”, co oznacza „przejście”, czy „krok naprzód” (w tym czasie jest to po prostu zmiana pozycji słońca, przejście do kolejnego zodiaku). Tajowie wierzą, że woda oczyszcza duchowo. Obecnie ma to wymiar bardziej symboliczny. Polewanie wodą ma oznaczać oczyszczenie z wszelkich nieszczęść z ubiegłego roku i obdarzenie szczęściem na kolejny. Smarowanie proszkiem z kolei symbolizuje błogosławieństwo i życzenie pomyślności. Dzisiaj symbolika już tak bardzo ważna nie jest, ale uciecha z radosnego wodnego szaleństwa – owszem.
Songkran przypada akurat na najgorętszy miesiąc w Tajlandii, więc masowe polewanie wodą przynosi niesamowitą ulgę. Nigdy nie byłam fanką Śmigusa Dyngusa, obchodzonego u nas również notabene zazwyczaj w kwietniu, z tą jednak różnicą, że zimny kwiecień w Polsce i polewanie wodą – nie należy niestety do przyjemnych ;)
Celebracji Nowego Roku towarzyszy wszechobecna muzyka, tańce i pyszne jedzenie (które jakimś cudem potrafi uchronić się od wodnego chaosu). Ulice dodatkowo wypełnione są stoiskami z karabinami wodnymi, miseczkami, wiadrami i foliowymi, przezroczystymi torebkami, do których można schować cenne przedmioty, by nie uległy dewastacji.
Songkran to też niestety czas wzmożonych wypadków drogowych. Ludzie nie oszczędzają motocyklistów i kierowców innych pojazdów. Trzeba pamiętać, by zachować podstawowe środki ostrożności, co dotyczy również pieszych.
Na tajskie obchody wybraliśmy się do Bangkoku, by wspólnie świętować te dni z naszymi bliskimi znajomymi z Polski (wszyscy postaraliśmy się dostosować nasze podróżnicze plany w ten sposób, by spotkać się właśnie w stolicy i razem spędzić tajski Nowy Rok). Wyposażeni w pistolety i dobrą energię przez cały weekend oddawaliśmy się mokrym swawolom. Oczywiście nie odmawialiśmy sobie również odpoczynku od czasu do czasu, czy to w lokalnych knajpach lub w suchym salonie w miejscu, gdzie nocowali nasi znajomi. To był wspaniale spędzony weekend. Ale wodna walka to nie wszystko. Znalazł się również czas na wspólne oglądanie przepięknego zachodu słońca nad rzeką i długie rozmowy na wszelkie tematy.
Songkran to najważniejsze święto w Tajlandii i zdecydowanie najhuczniej obchodzone. Dla Tajów to także czas rodzinny, odwiedzania krewnych i przygotowań do kolejnego roku. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że w Kraju Uśmiechu mamy obecnie rok 2561. Songkran obchodzony jest również w Kambodży, Birmie, południowych Chinach, Malezji, Laosie, Sri Lance i niektórych partiach Indii, a nawet w dalszych zakątkach świata, bo i rolex repliki</font > w pewnych regionach USA czy Australii. Tajlandia jednak najbardziej słynie z tej tradycji i uroczystych obchodów. Jeśli zastanawiacie się w jakim miesiącu zawitać do Tajlandii, zdecydowanie polecam okolice kwietnia, by załapać się na Songkran. Żaden wpis o tym święcie nie równa się z przeżyciem tego na własnej skórze.
Mieszkamy w stolicy Niemiec już ponad pół roku i od wtedy napisaliśmy tylko jeden wpis.…
Rok 2019 to rok dla nas wyjątkowy, ponieważ nadal nasza azjatycka przygoda jeszcze wtedy trwała,…
Nie licząc jednodniowego pobytu w zatłoczonej Manilli, naszym pierwszym poważnym przystankiem na mapie Filipin była…
Wybierając się do Tajlandii z pewnością usłyszycie wiele o uśmiechu i łagodności Tajów, o tym…
Choć od naszej wizyty w Wietnamie mija rok i nadal jesteśmy w Azji, lubimy sobie…
Dokładnie 22 stycznia 2018 roku wylądowaliśmy w Bangkoku i wówczas rozpoczęła się nasza azjatycka przygoda.…